Przejdź do głównej zawartości

Rośliny na cmentarzu, co zrobić by dobrze się trzymały?

W naszej tradycji odwiedzanie grobów naszych zmarłych jest zjawiskiem powszechnym. Nie dziwi nikogo widok osób godzinami siedzącymi ma ławeczkach usytuowanych przy nagrobkach, jakby rozmawiających z bliskimi.

Milej będzie, kiedy miejsce ostatniego pożegnania będzie udekorowane rosnącymi wokół roślinami czy krzewami.


Oczywiście, cmentarz to nie prywatny ogród, trzeba stosować się do zaleceń zarządców cmentarz, i nie można nasadzeń wykonywać dowolnie.
Zabronione jest najczęściej sadzenie dużych drzew i mocno rozrastających się krzewów.
Należy również pamiętać, że osobom odwiedzającym sąsiednie groby nie koniecznie muszą podobać się nasze krzewy, a już na pewno nie zaakceptują, aby ich gałęzie przesłaniały ich mogiły.
Potrzebny jest (jak zawsze) umiar i rozmowa.

Na początek warto zastanowić się, jak często będziemy odwiedzać grób, który chcemy obsadzić roślinami.
Jeśli postawimy na może i piękne, ale wymagające kwiaty sezonowe, będziemy musieli ich doglądać kilka razy w tygodniu. Ponadto przed zimą trzeba będzie je wykopać (cebulowe) lub usunąć uschłe badyle.
Jeśli dysponujemy czasem - nie widzę przeszkód, proszę bardzo posadzić właśnie takie.

Jeśli jednak czasu mamy mniej, a cmentarz będziemy odwiedzać 2-3 razy w miesiącu, warto postawić na byliny, które wymagają mniej starań i których nie trzeba ich wykopywać na zimę.

Szczególnie gorąco polecam tradycyjną roślinę na cmentarze - czyli barwinek.
Już w Średniowieczu ozdabiano ją groby, może dlatego, że i zimą czy późną jesienią ta zimozielona roślina stanowiła ich piękną ozdobę. Dodatkowo na wiosnę barwinek wypuszcza urokliwe, niebieskie kwiatki.
O barwinku było już na blogu - TUTAJ

Dekoracyjnym otoczeniem grobu zdobią iglaki. Pamiętajmy tylko, by były to odmiany miniaturowe. 
Ich zaletą, w odróżnieniu od krzewów liściastych, jest to, że nie trzeba zbyt często sprzątać pozostałości 
W sprzedaży jest ogromna ilość iglaków różniących się kolorami (ciemnozielone,złocistożółte, jasnozielone, niebieskie) jak również kształtem (płożące, stożkowe, kuliste i okrągłe).
Trochę o iglakach już było na blogu - TUTAJ

I na deser - bukszpan.
Ta piękna, tradycyjna i łatwa w uprawie roślina jest często spotykana na polskich cmentarzach. Wiecznie zielony krzew posadzony dookoła nagrobka utworzy ładną obwódkę.
Na dodatek, rośnie wolno i nie ma potrzeby często go przycinać.

Wymienione powyżej trzy rośliny, są nie tylko łatwe w uprawie, ale i bardzo dekoracyjne. Wystarczy je tylko na początku, dopóki są młode regularnie podlewać. Jak już się dobrze ukorzenią, zaaklimatyzują - będą wspaniałą ozdobą! 


Komentarze

  1. Przez wiele lat groby dekorowałem kwiatami sztucznymi, jednak w pewnym momencie przerzuciłem się na kwiaty sztuczne, które są dobrym rozwiązaniem jak nie jesteśmy na grobie codziennie. Wiązanki od lat kupuje tutaj: https://candelle.pl/kategoria-produktu/kompozycje-nagrobne/wiazanki/, spory wybór a kwiaty są zalewane gipsem, żeby były stabilne

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tu najchętniej zaglądacie

Magiczny sposób na nowe liście u zamiokulkasa

Jak to często dzieje się w necie, co i rusz pojawiają się przeróżne cudowne sposoby i rady na wszystko. Ale tym razem, ten magiczny sposób na zamiokulkasa jest sprawdzony i mogę go z czystym sumieniem polecić. Środkiem, który korzystnie wpłynie na wygląd i wzrost liści to zwykła żelatyna spożywcza , która może służyć jako odżywka. Wystarczy do szklanki ciepłej wody dodać łyżeczkę żelatyny. Całość trzeba dokładnie wymieszać i ostudzić. Roztwór rozcieńczamy trzema szklankami letniej wody i podlewamy zamiokulkasa raz w miesiącu.

Jakiej doniczki nie lubi grudnik?

  Trwa sezon na grudniki, bardzo ładne i obficie kwitnące kaktusy. Mimo, że są łatwe w uprawie, czasami zamierają. Bywa że przyczyną jest nieodpowiednia doniczka. W wielu przypadkach, zdezorientowani dużą ilością pędów dajemy dla rośliny zbyt dużą doniczkę . A to błąd, bowiem grudniki mają słabo r ozbudowany system korzeniowy.  W takiej sytuacji korzenie będą miały zbyt dużo przestrzeni, co z kolei  może spowodować zastój wody w doniczce i przyczynić się do gnicia rośliny.  Ja swojego kaktusa od lat uprawiam w tej samej, niewielkiej doniczce od czasu do czasu wymieniając wierzchnią warstwę ziemi,

Choroby roślin. Co trzeba robić, gdy liście żółkną i opadają?

Liście żółkną lub opadają! Wbrew pozorom to nie szkodniki są najczęstszą przyczyną opadania czy żółknięcia liści! Często, są to zupełnie prozaiczne przyczyny, które można łatwo i szybko wyeliminować. Weźmy pod lupę tak popularny w naszych domach  f ikus beniamina . Kwiatek ten nie lubi przestawiania! Kiedy kupimy go w kwiaciarni i przyniesiemy do domu, nie ma siły, musi stracić trochę liści. Ale nie martwmy się, kiedy już się zadomowi wypuści całą masę nowych! Jak już jesteśmy przy fikusie, to trzeba przypomnieć, że nie lubi on stać w pobliżu kaloryfera. Wtedy liście mogą opadać. Roślinka nie lubi również przeciągów. Kiedyś mój syn "załatwił" małego fikusa który stał w kuchni na parapecie. Przez dwa tygodnie robił mu wietrzenie i kwiatek zgubił prawie wszystkie liście. Opadają, lub żółkną liście od dołu. Kiedy zaobserwujemy, że w naszym kwiatku doniczkowym ż ółkną i opadające dolne liście, może to oznaczać, że roślinie brakuje składników pokarmowych. Ratuje si

Turek, piękny i pożyteczny kwiat

Nie ma chyba bardziej odpowiedniego kwiatka na klomby i rabatki niż popularna a ksamitka. Aksamitka nazywana również "Turkiem" nie tylko że jest piękna, łatwa w uprawie ale ma wiele innych właściwości. Często sadzi się ją na działkach, obok roślin uprawnych bo jej  specyficzny zapach odstrasza szkodniki (wełnowce, mszyce, mrówki i inne szkodliwe w uprawie owady). Tego "aromatu" nie lubią też krety i gryzonie uszkadzające rośliny.   Ciekawostką jest fakt, że aksamitka  jest naturalnym wrogiem nicieni. Wabi je do siebie, a gdy przyczepią się do jej korzeni, to giną z głodu.  I na koniec coś dla miłośników kwiatów na talerzu. Aksamitka to roślina jadalna, polecana do sałatek, a także do ozdabiania potraw. 

"Domowa" odżywka dla anturium która czyni cuda!

Jeżeli Twoje anturium nie kwitnie, może nadszedł czas na wypróbowanie domowej odżywki z chleba. Bardzo łatwo zrobić ja samemu, a produkty do jej wykonania znajdziecie w kuchni. Składniki: litr przegotowanej, l etniej wody, dwie łyżeczki cukru, 3-4 kromki czerstwego chleba, trzy łyżki mleka. Wykonanie: Do dużego, zakręcanego słoika wsypujemy pokruszone kromki chleba. Zalewamy to 330 ml wody i dodajemy cukier. Słoik trzeba zakręcić i potrząsać, aż cukier się rozpuści. Całość o dstawiamy na 3 godziny. Po tym czasie do roztworu wlewamy pozostałą ilość wody i mleko. Dokładnie mieszamy.  Taką o dżywkę stawiamy na 24 godziny ciemnym, chłodnym miejscu. Gotowa odżywka to wspaniały nawóz. Podlewamy nią nasze anturium raz na 3 tygodnie. Już po pierwszym użyciu pojawią się pąki kwiatowe i nowe, dorodne liście. 

Rozmnażanie sansewierii z sadzonek liściowych. Jak to wygląda po roku?

Na początku marca postanowiliśmy poprzesadzać nasze sadzonki liściowe Sansewierii na miejsce docelowe. Pod koniec grudnia ukorzenione fragmenty liści wypuściły dwa nowe odrosty (napisaliśmy o tym tutaj ) a kolejne dwa odrosty pojawiły się w połowie lutego. Te dwa nowe "maluchy" widać na zdjęciu powyżej. Małe podsumowanie rocznego eksperymentu z rozmnażaniem sansewierii : na 7 sadzonek liściowych - ukorzeniły się wszystkie! w ciągu roku sześć z nich wypuściło nowe odrosty. Są one różnej wielkości bo pojawiały się w innym czasie. Widać to dobrze na zdjęciu poniżej.   Przesadzanie marcowe mieliśmy zaplanowane i mimo że dwa najmłodsze pędy były malutkie co widać na zdjęciu: ... nie czekaliśmy dłużej. Dodatkowo na kilka części została rozdzielona roślina mateczna. Po wyjęciu sansewierii z mnożarki, podzieliliśmy je na grupy po 2-3 i przesadziliśmy do nowych doniczek (wybraliśmy ceramiczne, niezbyt głębokie i raczej pękate). Teraz wygląda to tak:

Smolinos, wiecie co to za kwiat?

W ogródku mojej babci rosły lilie, które były przez nią nazywane " Smolinosy ". Babcia ostrzegała: "uważaj, one nie tylko pobrudzą ci twarzyczkę, ale i są trujące". Miała rację. Trujące są nie tylko części rośliny ale i pyłek kwiatowy!