Przejdź do głównej zawartości

Cantedeskia - w domu i na tarasie

Autorem artykułu jest Rafał Okułowicz

Wielu miłośników przyrody, bardzo ceni sobie posiadanie kwiatów we własnym mieszkaniu. Wśród roślin doniczkowych naprawdę jest w czym wybierać, ale najatrakcyjniejsze są te, które potrafią nas zachwycić pięknymi kwiatami.
Część z nich posiada też dodatkowe walory ozdobne w postaci barwnych liści.
Zwykle rośliny kwitnące w mieszkaniach, pochodzą z cieplejszych rejonów naszego globu i mają szczególne wymagania. Kiedy jednak właściwie zadbamy o ich potrzeby, na pewno odwdzięczą się nam wspaniałym kwitnieniem. Do jednych z piękniejszych i ciekawszych doniczkowych roślin kwitnących należą cantedeskie (Zantedeschia) znane bardziej pod nazwą kalla, chociaż nie jest to nazwa poprawna dla tego gatunku. Cantedeskie należą do rodziny obrazkowatych i posiadają bardzo piękne, duże kwiaty.
Zwykle kojarzą się nam z białym kwiatem, przeznaczonym na wiązanki pogrzebowe. 
Ale cantedeskia ma również wiele barwnych odmian, w oszałamiająco pięknych kolorach. Często posiada też ozdobnie nakrapiane liście.
Roślina pochodzi z tropikalnych lasów Afryki i aby pięknie kwitła, musi bezwzględnie przejść dwumiesięczny okres spoczynku. Zwykle kwitnie bardzo wczesną wiosną, bo z początkiem marca i utrzymuje kwiaty ok. 1,5 miesiąca. Zaraz po przekwitnięciu, wchodzi w okres spoczynku. W tym czasie znacznie ograniczamy podlewanie i pozwalamy roślinie zasuszyć liście. Doniczkę natomiast przechowujemy w miejscu jasnym, ale chłodnym. Z początkiem lata możemy ją już wynieść na taras lub zadołować wraz z doniczką w gruncie. Wtedy też zaczynamy roślinę podlewać częściej.
Na początku jesieni wykopujemy i umieszczamy w pomieszczeniu z niezbyt wysoką temperaturą, bo do ok. 15 st. C. 
Z początkiem grudnia przenosimy cantedeskie do mieszkania i regularnie podlewamy. Należy pamiętać również o kilku innych ważnych zasadach uprawy tej rośliny. Czynnikiem niezbędnym do prawidłowego wzrostu jest dostęp dużej ilości światła oraz wilgotne, żyzne podłoże, o obojętnym lub zasadowym pH. Kłącze jest dość wrażliwe na przesuszenie, więc nie należy do tego dopuścić.
Ciekawostkę stanowi fakt, że piękny biały lub kolorowy płatek, który uważamy za kwiat, jest jedynie ozdobną pochwą. Kwiaty właściwe znajdują się na kolbie schowanej wewnątrz pochwy, a barwny okwiat ma za zadanie zwabić zapylaczy i ochronić kolbę. Budowa kwiatu jest bardzo charakterystyczna dla całej rodziny obrazkowatych. Jeśli ktoś posiada w swoim mieszkaniu skrzydłokwiaty, które również należą do tej samej rodziny co cantedeskie, miał się zapewne okazję przekonać, iż kwitną bardzo podobnie. Są jednak o wiele mniej dekoracyjne, ale w przeciwieństwie do barwnego krewniaka, nie muszą przechodzić w stan spoczynku.
Uroda cantedeskii ma jednak pewną cenę. Cała roślina jest bowiem trująca. U ludzi może powodować zatrucia pokarmowe lub alergie, a dla zwierząt może być nawet śmiertelna. Dlatego prace przy tej roślinie należy wykonywać w rękawiczkach oraz przechowywać ją z daleka od dzieci i zwierząt. Kiedy jednak spełnimy wszystkie powyższe warunki, wspaniałe kwiaty wynagrodzą nam cały trud włożony w uprawę tej oryginalnej rośliny.
---
 Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Komentarze

Tu najchętniej zaglądacie

Magiczny sposób na nowe liście u zamiokulkasa

Jak to często dzieje się w necie, co i rusz pojawiają się przeróżne cudowne sposoby i rady na wszystko. Ale tym razem, ten magiczny sposób na zamiokulkasa jest sprawdzony i mogę go z czystym sumieniem polecić. Środkiem, który korzystnie wpłynie na wygląd i wzrost liści to zwykła żelatyna spożywcza , która może służyć jako odżywka. Wystarczy do szklanki ciepłej wody dodać łyżeczkę żelatyny. Całość trzeba dokładnie wymieszać i ostudzić. Roztwór rozcieńczamy trzema szklankami letniej wody i podlewamy zamiokulkasa raz w miesiącu.

Jakiej doniczki nie lubi grudnik?

  Trwa sezon na grudniki, bardzo ładne i obficie kwitnące kaktusy. Mimo, że są łatwe w uprawie, czasami zamierają. Bywa że przyczyną jest nieodpowiednia doniczka. W wielu przypadkach, zdezorientowani dużą ilością pędów dajemy dla rośliny zbyt dużą doniczkę . A to błąd, bowiem grudniki mają słabo r ozbudowany system korzeniowy.  W takiej sytuacji korzenie będą miały zbyt dużo przestrzeni, co z kolei  może spowodować zastój wody w doniczce i przyczynić się do gnicia rośliny.  Ja swojego kaktusa od lat uprawiam w tej samej, niewielkiej doniczce od czasu do czasu wymieniając wierzchnią warstwę ziemi,

Choroby roślin. Co trzeba robić, gdy liście żółkną i opadają?

Liście żółkną lub opadają! Wbrew pozorom to nie szkodniki są najczęstszą przyczyną opadania czy żółknięcia liści! Często, są to zupełnie prozaiczne przyczyny, które można łatwo i szybko wyeliminować. Weźmy pod lupę tak popularny w naszych domach  f ikus beniamina . Kwiatek ten nie lubi przestawiania! Kiedy kupimy go w kwiaciarni i przyniesiemy do domu, nie ma siły, musi stracić trochę liści. Ale nie martwmy się, kiedy już się zadomowi wypuści całą masę nowych! Jak już jesteśmy przy fikusie, to trzeba przypomnieć, że nie lubi on stać w pobliżu kaloryfera. Wtedy liście mogą opadać. Roślinka nie lubi również przeciągów. Kiedyś mój syn "załatwił" małego fikusa który stał w kuchni na parapecie. Przez dwa tygodnie robił mu wietrzenie i kwiatek zgubił prawie wszystkie liście. Opadają, lub żółkną liście od dołu. Kiedy zaobserwujemy, że w naszym kwiatku doniczkowym ż ółkną i opadające dolne liście, może to oznaczać, że roślinie brakuje składników pokarmowych. Ratuje si

Turek, piękny i pożyteczny kwiat

Nie ma chyba bardziej odpowiedniego kwiatka na klomby i rabatki niż popularna a ksamitka. Aksamitka nazywana również "Turkiem" nie tylko że jest piękna, łatwa w uprawie ale ma wiele innych właściwości. Często sadzi się ją na działkach, obok roślin uprawnych bo jej  specyficzny zapach odstrasza szkodniki (wełnowce, mszyce, mrówki i inne szkodliwe w uprawie owady). Tego "aromatu" nie lubią też krety i gryzonie uszkadzające rośliny.   Ciekawostką jest fakt, że aksamitka  jest naturalnym wrogiem nicieni. Wabi je do siebie, a gdy przyczepią się do jej korzeni, to giną z głodu.  I na koniec coś dla miłośników kwiatów na talerzu. Aksamitka to roślina jadalna, polecana do sałatek, a także do ozdabiania potraw. 

Rozmnażanie sansewierii z sadzonek liściowych. Jak to wygląda po roku?

Na początku marca postanowiliśmy poprzesadzać nasze sadzonki liściowe Sansewierii na miejsce docelowe. Pod koniec grudnia ukorzenione fragmenty liści wypuściły dwa nowe odrosty (napisaliśmy o tym tutaj ) a kolejne dwa odrosty pojawiły się w połowie lutego. Te dwa nowe "maluchy" widać na zdjęciu powyżej. Małe podsumowanie rocznego eksperymentu z rozmnażaniem sansewierii : na 7 sadzonek liściowych - ukorzeniły się wszystkie! w ciągu roku sześć z nich wypuściło nowe odrosty. Są one różnej wielkości bo pojawiały się w innym czasie. Widać to dobrze na zdjęciu poniżej.   Przesadzanie marcowe mieliśmy zaplanowane i mimo że dwa najmłodsze pędy były malutkie co widać na zdjęciu: ... nie czekaliśmy dłużej. Dodatkowo na kilka części została rozdzielona roślina mateczna. Po wyjęciu sansewierii z mnożarki, podzieliliśmy je na grupy po 2-3 i przesadziliśmy do nowych doniczek (wybraliśmy ceramiczne, niezbyt głębokie i raczej pękate). Teraz wygląda to tak:

"Domowa" odżywka dla anturium która czyni cuda!

Jeżeli Twoje anturium nie kwitnie, może nadszedł czas na wypróbowanie domowej odżywki z chleba. Bardzo łatwo zrobić ja samemu, a produkty do jej wykonania znajdziecie w kuchni. Składniki: litr przegotowanej, l etniej wody, dwie łyżeczki cukru, 3-4 kromki czerstwego chleba, trzy łyżki mleka. Wykonanie: Do dużego, zakręcanego słoika wsypujemy pokruszone kromki chleba. Zalewamy to 330 ml wody i dodajemy cukier. Słoik trzeba zakręcić i potrząsać, aż cukier się rozpuści. Całość o dstawiamy na 3 godziny. Po tym czasie do roztworu wlewamy pozostałą ilość wody i mleko. Dokładnie mieszamy.  Taką o dżywkę stawiamy na 24 godziny ciemnym, chłodnym miejscu. Gotowa odżywka to wspaniały nawóz. Podlewamy nią nasze anturium raz na 3 tygodnie. Już po pierwszym użyciu pojawią się pąki kwiatowe i nowe, dorodne liście. 

Smolinos, wiecie co to za kwiat?

W ogródku mojej babci rosły lilie, które były przez nią nazywane " Smolinosy ". Babcia ostrzegała: "uważaj, one nie tylko pobrudzą ci twarzyczkę, ale i są trujące". Miała rację. Trujące są nie tylko części rośliny ale i pyłek kwiatowy!