Dzieci w ogrodzie. Co zrobić by nie niszczyły naszych kwiatów?
Dzieci to nasza przyszłość. Ale zanim już dorosną do wieku dorosłego, trzeba im poświęcić wiele uwagi.
A co ma to wspólnego z kwiatami? Z ogrodem?
Właśnie że ma. Jeśli mamy piękny, wypielęgnowany ogród i z wizytą przyjdzie syn (córka) z dwójką swoich dzieci - to trzeba liczyć się z tym, że ich ciekawość może spowodować szkody :)
Metody są dwie.
Pierwsza to metoda poznawczo-wykonawcza.
Musimy pozwolić dziecku wcielić się w badacza.
Weźmy choćby tak prozaiczną czynność jaką jest podlewanie. Jeśli powiemy dziecku, by podlało kwiatki by pomóc babci (dziadkowi) to początkowo będzie robić to z zapałem. Jednak przy drugiej-trzeciej konewce pojawia się znużenie.
Możemy jednak postąpić inaczej zaciekawić dziecko. Podkreślić jak ważną dla roślin czynność wykonują. Trzeba opowiedzieć, że inaczej podlewa się rośliny cebulowe a inaczej te o ozdobnych liściach. Jak jeszcze wyrazimy wątpliwość, czy dziecko poradzi sobie z tak trudnym zadaniem i zapamięta co się jak podlewa - efekt w postaci autentycznego zaangażowania się w pracę - murowany!
Podobnie jest z przycinaniem roślin, usuwaniem starych, obumarłych części czy wyrywaniem chwastów. Jeśli w sposób ciekawy opowiemy dziecku, jak to chwasty zabierają kwiatom cenne składniki odżywcze, jak zasłaniają im słońce - nasi słuchacze prace przy roślinkach wykonają chętnie i dokładnie.
A przy okazji wykonamy cenną pracę edukacyjno-wychowawczą :)
Drugi sposób jest równie dobry. Polega na utworzeniu miejsca do zabawy dla dzieci.
Dobrze, szczególnie dla tych młodszych, sprawdza się plastikowa piaskownica. Modna ostatnio stała się trampolina.
Równie dobry (szczególnie w ciepłe dni) będzie dmuchany basenik lub większe naczynie wypełnione wodą. Ten sposób nie zabezpieczy nas jednak w momencie, kiedy dziecku znudzi się zabawa i będzie chciało pokopać sobie w rabatce z naszymi różami.
Wtedy trzeba wrócić do punktu pierwszego :)
A co ma to wspólnego z kwiatami? Z ogrodem?
Właśnie że ma. Jeśli mamy piękny, wypielęgnowany ogród i z wizytą przyjdzie syn (córka) z dwójką swoich dzieci - to trzeba liczyć się z tym, że ich ciekawość może spowodować szkody :)
Metody są dwie.
Pierwsza to metoda poznawczo-wykonawcza.
Musimy pozwolić dziecku wcielić się w badacza.
Weźmy choćby tak prozaiczną czynność jaką jest podlewanie. Jeśli powiemy dziecku, by podlało kwiatki by pomóc babci (dziadkowi) to początkowo będzie robić to z zapałem. Jednak przy drugiej-trzeciej konewce pojawia się znużenie.
Możemy jednak postąpić inaczej zaciekawić dziecko. Podkreślić jak ważną dla roślin czynność wykonują. Trzeba opowiedzieć, że inaczej podlewa się rośliny cebulowe a inaczej te o ozdobnych liściach. Jak jeszcze wyrazimy wątpliwość, czy dziecko poradzi sobie z tak trudnym zadaniem i zapamięta co się jak podlewa - efekt w postaci autentycznego zaangażowania się w pracę - murowany!
Podobnie jest z przycinaniem roślin, usuwaniem starych, obumarłych części czy wyrywaniem chwastów. Jeśli w sposób ciekawy opowiemy dziecku, jak to chwasty zabierają kwiatom cenne składniki odżywcze, jak zasłaniają im słońce - nasi słuchacze prace przy roślinkach wykonają chętnie i dokładnie.
A przy okazji wykonamy cenną pracę edukacyjno-wychowawczą :)
Drugi sposób jest równie dobry. Polega na utworzeniu miejsca do zabawy dla dzieci.
Dobrze, szczególnie dla tych młodszych, sprawdza się plastikowa piaskownica. Modna ostatnio stała się trampolina.
Równie dobry (szczególnie w ciepłe dni) będzie dmuchany basenik lub większe naczynie wypełnione wodą. Ten sposób nie zabezpieczy nas jednak w momencie, kiedy dziecku znudzi się zabawa i będzie chciało pokopać sobie w rabatce z naszymi różami.
Wtedy trzeba wrócić do punktu pierwszego :)
Komentarze
Prześlij komentarz