Nie dokarmiajmy ptaków!
Wiele osób dokarmia ptaki w poczuciu misji i odpowiedzialności za życie żyjących wokół nas dzikich zwierząt. Tymczasem dokarmiane są niemal wyłącznie gatunki pospolite, doskonale sobie radzące bez ludzkiej pomocy, a ludzie oferują im pokarmy szkodliwe, trujące lub mało pożywne.
Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków (OTOP) tak odnosi się do problemu dokarmiania: „wystawianie karmników przynosi wiele radości ludziom i daje możliwość obserwowania różnych gatunków ptaków z niewielkiej odległości, ma jednak niewiele wspólnego z ochroną gatunkową”.
Z tego typu „stołówek” korzystają bowiem tylko wybrane osobniki pospolitych i nie zagrożonych gatunków (np. gołębie, wrony). Bywa też, że zaglądają tam w poszukiwaniu ofiary (i często ją znajdują) drapieżniki, np. koty czy krogulce. Ornitolodzy z OTOP-u ostrzegają, że utrzymywanie przy życiu słabych ptasich osobników, a te zazwyczaj korzystają z dokarmiania, zaburza kondycję miejscowych populacji.
Z tego typu „stołówek” korzystają bowiem tylko wybrane osobniki pospolitych i nie zagrożonych gatunków (np. gołębie, wrony). Bywa też, że zaglądają tam w poszukiwaniu ofiary (i często ją znajdują) drapieżniki, np. koty czy krogulce. Ornitolodzy z OTOP-u ostrzegają, że utrzymywanie przy życiu słabych ptasich osobników, a te zazwyczaj korzystają z dokarmiania, zaburza kondycję miejscowych populacji.
Ptaki mogą doskonale obejść się bez dokarmiania. Być może gdyby ptaków nie dokarmiano, byłoby w miastach mniej sierpówek, wróbli (które i tak zanikają), gołębi, kawek i np. szpaków, czy sikor. Niemcy wydają corocznie około 10 milionów Euro na zimowe dokarmianie ptaków. Gdyby każdego roku tak ogromna kwotę przeznaczali na ochrony naprawdę zagrożonych ptaków i ich siedlisk (np. mokradeł), to szybko byłoby widać efekty. Nie są to wiec pieniądze wydane mądrze. Dlaczego wiec ludzie nadal ptaki dokarmiają? Odpowiedz jest prosta – bo to lubią.
Komentarze
Prześlij komentarz