Ta historia nie do końca ma związek z roślinami, może tylko tyle, że na parapecie okna które będzie jednym z bohaterów tej opowieści, stoi kilka kwiatków doniczkowych (miniaturowe Sansewierie i Reo meksykańskie).
Siedzieliśmy wraz z mężem w salonie popijając kawkę. W pewnym momencie usłyszeliśmy silne uderzenie w okno. Na początku pomyśleliśmy, że to może ktoś rzucił pacyną błota, bo aż szyba zadrżała. Ale mąż podszedł do okna, rozejrzał się i nic takiego nie zobaczył.
Parę minut później zupełnie przypadkiem zajrzałam na taras, a tu siedzi ta właśnie widoczna na zdjęciu sikorka. To ona uderzyła w okno i mocno kontuzjowana przysiadła na balkonie.
Siedziała pod krzesłem kilkanaście minut oszołomiona. Wcale się mnie nie bała, ale nie chciałam jest spłoszyć żeby zrobiła sobie krzywdę, więc na balkon nie wchodziłam, robiąc zdjęcia przez szybę. Gdzieś po 15 minutach sikorka odleciała.
A teraz najlepsze. Ptaszek upodobał sobie chyba nasz balkon, bo od tej pory co chwilę wraca szukając muszek, komarów i innych owadów.
Oczywiście, trochę się śmieję i mam nadzieję że to ta sama sikorka, bo w końcu sikorka do sikorki podobna.😁
Komentarze
Prześlij komentarz