Niestety padł. Mój Grubosz Crassula ovata odmiana Hobbit po długiej chorobie właśnie przełamał się i padł.
Wiem, to brzmi jak komunikat ze szpitala, ale chcę w ten sposób pokazać, że problemy z roślinami w doniczkach może mieć każdy, nawet ten który uważa się za fachowca.😁
Moje uszy Shreka były chlubą w moim zbiorze. Kiedy grubosz osiągnął już odpowiednie rozmiary zaczęłam go formować jako płożące się drzewko bonsai, bo jak mało który sukulent bardzo się na to nadaje.
Niestety, rok temu roślina zaczęła chorować na jakąś chorobę grzybową. Robiłam różne cuda, próbowałam różnych środków. W pewnym momencie wydawało się, że już grubosz jest uratowany, ale w środku, w najgrubszej części grzyb nadal rozwijał się bez przeszkód.
W końcu roślina padła w sensie dosłownym, Hobbit przełamał się w najgrubszej części głównej łodygi. Nie ma nawet sensu brać sadzonek z tego okazu, bo można "przenieść" grzyba. Co dziwnego, stojący obok inny sukulent - sansewieria, nie zaraził się i rośnie w najlepsze.
Mój grubosz Hobbit - tak wyglądał 4 lata temu.
Komentarze
Prześlij komentarz