Przejdź do głównej zawartości

Rośliny drapieżne, gratka dla hodowców

Muchołówka (źródło:Wikipedia)
Rośliny drapieżne cieszą się na przestrzeni lat niezmierną popularnością. Dzieje się tak nie tylko za sprawą ich atrakcyjnego wyglądu, lecz także dlatego, że mięsożerne rośliny wzbudzają wiele emocji.
Hodowla roślin drapieżnych nie należy jednak do najłatwiejszych, są to rośliny, które wymagają od hodowcy sporego zaangażowania i wiedzy dotyczącej uprawy. 
Niniejszy artykuł pragnę zadedykować wszystkim, których zachwycił urok takich okazów jak: muchołówka, dzbanecznik czy rosiczka i chcieliby rozpocząć ich uprawę lecz nie wiedzą jak się do tego zabrać.
Roślina mięsożerna posiada zdolność chwytania i pobierania z ciał ofiar potrzebnych jej składników. Ofiarami głównie są drobne zwierzęta, przeważnie owady i skorupiaki.

Są to rośliny które przeprowadzają proces fotosyntezy, natomiast rosną na glebach ubogich w azot i inne pierwiastki. Wszelkie minerały i związki chemiczne potrzebne im do życia nie są pobierane z gleby, lecz ze schwytanych i rozłożonych ofiar. Roślin mięsożernych absolutnie nie nawozimy.
Do chwytania i trawienia służą im specjalnie przekształcone liście. Mogą one przybrać postać między innymi dzbanków, pułapek zatrzaskowych, lepów.

Kolejną wspólną cechą roślin drapieżnych jest woda która stosuje się do ich podlewania. Jak już wspomniałem rośliny te nie lubią żadnych dodatkowych minerałów i związków chemicznych, więc powinniśmy podlewać je wodą destylowaną lub pochodzącą z filtra o odwróconej osmozie. W ostateczności może być to woda przegotowana.

Jednym z piękniejszych okazów mięsożercy jest muchołówka. Sadzonki tej rośliny można dostać w większości sklepów ogrodniczych. Posiada liście przekształcone w pułapki (tzw. liście pułapkowe), które wabią ofiary swoim słodkim nektarem oraz pięknym czerwonym ubarwieniem. Ubarwienie pułapki zależy od nasłonecznienia. Przy niedostatecznej ilości światła, wnętrze pułapki nie nabierze koloru. Pułapka składa się z 2 blaszek przypominających rzęsy, na których znajduje się 6 włosków czuciowych. Posiada drobne kwiaty, nie mniej jednak to nie one decydują o atrakcyjności tej rośliny.

Muchołówka wymaga podłoża o Ph od 3 do 5. Doskonała będzie mieszanka kwaśnego torfu (pozbawionego dodatków i nawozów), w połączeniu z gruboziarnistym piaskiem. Torf z piaskiem należy wymieszać w stosunku 2:1. Idealne stanowisko do uprawy muchołówki powinno być dobrze nasłonecznione i wilgotne. Roślina ta nie może być uprawiana w pomieszczeniu W, którym występuje zbyt suche powietrze. Dlatego też, szczególnie w okresie zimowym kiedy mieszkanie jest ogrzewane, warto jest przykryć doniczkę z rośliną plastikową kopułką, która pomoże utrzymać wilgoć.
Bardzo ważnym etapem w hodowli muchołówki, jest okres spoczynku rośliny. W okresie tym roślina musi być utrzymywana w temperaturze od 5 do 10 stopni Celsjusza. Jeżeli temperatura spadnie poniżej zera, muchołówka straci wówczas liście, które odrosną na wiosnę. Nie należy przekroczyć jednak temperatury 15 stopni, gdyż roślina wówczas nie przejdzie okresu spoczynku i nam zmarnieje.
---
Autorem artykułu jest Tomasz Galicki
Nowoczesne kamery internetowe
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Komentarze

Tu najchętniej zaglądacie

Magiczny sposób na nowe liście u zamiokulkasa

Jak to często dzieje się w necie, co i rusz pojawiają się przeróżne cudowne sposoby i rady na wszystko. Ale tym razem, ten magiczny sposób na zamiokulkasa jest sprawdzony i mogę go z czystym sumieniem polecić. Środkiem, który korzystnie wpłynie na wygląd i wzrost liści to zwykła żelatyna spożywcza , która może służyć jako odżywka. Wystarczy do szklanki ciepłej wody dodać łyżeczkę żelatyny. Całość trzeba dokładnie wymieszać i ostudzić. Roztwór rozcieńczamy trzema szklankami letniej wody i podlewamy zamiokulkasa raz w miesiącu.

Jakiej doniczki nie lubi grudnik?

  Trwa sezon na grudniki, bardzo ładne i obficie kwitnące kaktusy. Mimo, że są łatwe w uprawie, czasami zamierają. Bywa że przyczyną jest nieodpowiednia doniczka. W wielu przypadkach, zdezorientowani dużą ilością pędów dajemy dla rośliny zbyt dużą doniczkę . A to błąd, bowiem grudniki mają słabo r ozbudowany system korzeniowy.  W takiej sytuacji korzenie będą miały zbyt dużo przestrzeni, co z kolei  może spowodować zastój wody w doniczce i przyczynić się do gnicia rośliny.  Ja swojego kaktusa od lat uprawiam w tej samej, niewielkiej doniczce od czasu do czasu wymieniając wierzchnią warstwę ziemi,

Choroby roślin. Co trzeba robić, gdy liście żółkną i opadają?

Liście żółkną lub opadają! Wbrew pozorom to nie szkodniki są najczęstszą przyczyną opadania czy żółknięcia liści! Często, są to zupełnie prozaiczne przyczyny, które można łatwo i szybko wyeliminować. Weźmy pod lupę tak popularny w naszych domach  f ikus beniamina . Kwiatek ten nie lubi przestawiania! Kiedy kupimy go w kwiaciarni i przyniesiemy do domu, nie ma siły, musi stracić trochę liści. Ale nie martwmy się, kiedy już się zadomowi wypuści całą masę nowych! Jak już jesteśmy przy fikusie, to trzeba przypomnieć, że nie lubi on stać w pobliżu kaloryfera. Wtedy liście mogą opadać. Roślinka nie lubi również przeciągów. Kiedyś mój syn "załatwił" małego fikusa który stał w kuchni na parapecie. Przez dwa tygodnie robił mu wietrzenie i kwiatek zgubił prawie wszystkie liście. Opadają, lub żółkną liście od dołu. Kiedy zaobserwujemy, że w naszym kwiatku doniczkowym ż ółkną i opadające dolne liście, może to oznaczać, że roślinie brakuje składników pokarmowych. Ratuje si

Turek, piękny i pożyteczny kwiat

Nie ma chyba bardziej odpowiedniego kwiatka na klomby i rabatki niż popularna a ksamitka. Aksamitka nazywana również "Turkiem" nie tylko że jest piękna, łatwa w uprawie ale ma wiele innych właściwości. Często sadzi się ją na działkach, obok roślin uprawnych bo jej  specyficzny zapach odstrasza szkodniki (wełnowce, mszyce, mrówki i inne szkodliwe w uprawie owady). Tego "aromatu" nie lubią też krety i gryzonie uszkadzające rośliny.   Ciekawostką jest fakt, że aksamitka  jest naturalnym wrogiem nicieni. Wabi je do siebie, a gdy przyczepią się do jej korzeni, to giną z głodu.  I na koniec coś dla miłośników kwiatów na talerzu. Aksamitka to roślina jadalna, polecana do sałatek, a także do ozdabiania potraw. 

"Domowa" odżywka dla anturium która czyni cuda!

Jeżeli Twoje anturium nie kwitnie, może nadszedł czas na wypróbowanie domowej odżywki z chleba. Bardzo łatwo zrobić ja samemu, a produkty do jej wykonania znajdziecie w kuchni. Składniki: litr przegotowanej, l etniej wody, dwie łyżeczki cukru, 3-4 kromki czerstwego chleba, trzy łyżki mleka. Wykonanie: Do dużego, zakręcanego słoika wsypujemy pokruszone kromki chleba. Zalewamy to 330 ml wody i dodajemy cukier. Słoik trzeba zakręcić i potrząsać, aż cukier się rozpuści. Całość o dstawiamy na 3 godziny. Po tym czasie do roztworu wlewamy pozostałą ilość wody i mleko. Dokładnie mieszamy.  Taką o dżywkę stawiamy na 24 godziny ciemnym, chłodnym miejscu. Gotowa odżywka to wspaniały nawóz. Podlewamy nią nasze anturium raz na 3 tygodnie. Już po pierwszym użyciu pojawią się pąki kwiatowe i nowe, dorodne liście. 

Rozmnażanie sansewierii z sadzonek liściowych. Jak to wygląda po roku?

Na początku marca postanowiliśmy poprzesadzać nasze sadzonki liściowe Sansewierii na miejsce docelowe. Pod koniec grudnia ukorzenione fragmenty liści wypuściły dwa nowe odrosty (napisaliśmy o tym tutaj ) a kolejne dwa odrosty pojawiły się w połowie lutego. Te dwa nowe "maluchy" widać na zdjęciu powyżej. Małe podsumowanie rocznego eksperymentu z rozmnażaniem sansewierii : na 7 sadzonek liściowych - ukorzeniły się wszystkie! w ciągu roku sześć z nich wypuściło nowe odrosty. Są one różnej wielkości bo pojawiały się w innym czasie. Widać to dobrze na zdjęciu poniżej.   Przesadzanie marcowe mieliśmy zaplanowane i mimo że dwa najmłodsze pędy były malutkie co widać na zdjęciu: ... nie czekaliśmy dłużej. Dodatkowo na kilka części została rozdzielona roślina mateczna. Po wyjęciu sansewierii z mnożarki, podzieliliśmy je na grupy po 2-3 i przesadziliśmy do nowych doniczek (wybraliśmy ceramiczne, niezbyt głębokie i raczej pękate). Teraz wygląda to tak:

Smolinos, wiecie co to za kwiat?

W ogródku mojej babci rosły lilie, które były przez nią nazywane " Smolinosy ". Babcia ostrzegała: "uważaj, one nie tylko pobrudzą ci twarzyczkę, ale i są trujące". Miała rację. Trujące są nie tylko części rośliny ale i pyłek kwiatowy!