Czytelnicy bloga z pewnością śledzili mój eksperyment w celu wyhodowania z sadzonek liściowych sansewierii nowych roślinek.
Pokazywałam na zdjęciach, że się udało, co można było zobaczyć Tu i Tu.
Udało się, pojawiły się dwa nowe odrosty co widać dobrze na zdjęciu:
Dziś, tj. 17 grudnia te widoczne na zdjęciu odrosty są już duże i widać że się dobrze przyjęły.
Kiedy wydawało mi się, że już nic nowego się nie pojawi postanowiłam jeszcze nie wyrzucać sadzonek liściowych (bo jak widać ani nie zwiędły ani nie uschły), ale dodatkowo posadziłam pośrodku odrost kaktusa który odpadł podczas pielęgnacji rośliny matecznej.
I o dziwo, kilka dni temu zauważyłam, że pojawiły się dwa nowe odrosty sansewierii:
Strasznie żywotna jest ta sansewieria, nie na darmo nazywają ją "żelazną damą".
Oczywiście, taki sposób rozmnażania powoduje, że z roślin o liściach żółto obrzeżonych wyrastają rośliny całkowicie zielone!
Jedynym sposobem by zachować pierwotne cechy jest rozmnażanie przez podział kłączy!
Pokazywałam na zdjęciach, że się udało, co można było zobaczyć Tu i Tu.
Udało się, pojawiły się dwa nowe odrosty co widać dobrze na zdjęciu:
Dziś, tj. 17 grudnia te widoczne na zdjęciu odrosty są już duże i widać że się dobrze przyjęły.
Kiedy wydawało mi się, że już nic nowego się nie pojawi postanowiłam jeszcze nie wyrzucać sadzonek liściowych (bo jak widać ani nie zwiędły ani nie uschły), ale dodatkowo posadziłam pośrodku odrost kaktusa który odpadł podczas pielęgnacji rośliny matecznej.
I o dziwo, kilka dni temu zauważyłam, że pojawiły się dwa nowe odrosty sansewierii:
Strasznie żywotna jest ta sansewieria, nie na darmo nazywają ją "żelazną damą".
Oczywiście, taki sposób rozmnażania powoduje, że z roślin o liściach żółto obrzeżonych wyrastają rośliny całkowicie zielone!
Jedynym sposobem by zachować pierwotne cechy jest rozmnażanie przez podział kłączy!
Komentarze
Prześlij komentarz